Przejdź do treści

OPÓR [2019]

CZAS

Zmiany czas, nadszedł czas
Niech wiruje wokół nas
Wśród zamętu prosty szlak
Tam wyruszam już czas.
Z wschodu
Z Południa idą głodne masy
Lepsze czas
Dla kogo ten czas?
Ten czas jest kością wyłamaną w stawie
Jak można liczyć, że ja go naprawię
Ten czas, co dzieli na zabójców i zabitych
Na bezpiecznych i zlęknionych, na głodnych i sytych.

Z CISZY WYRWANE

Z ciszy wyrwane
drzewa ścięte porozrzucane
zasypane
wschody
zachody
resztkami
śmieciami
zatrute
zalane
niebo przysypane
nie pozostanie już nic
gdy zabijesz dla zysku
wszystko co żyje
karmiłeś
zdradziłeś
brałeś bez końca
kraina rzeczami płynąca
bez końca
bez słońca
zimna
lodowa pustynia
kamień z kamienia
miejsca ubywa
w otchłani
zebrani
życia już nie ma
powietrza, powietrza, powietrza
gdy ostatnie drzewo zostanie ścięte
gdy wszystkie rzeki zostaną zatrute
gdy ostatnia ryba zostanie zjedzona
wtedy zrozumiesz, że nie można zjeść pieniędzy

PUSTE NAZWY

Pokój i wojna.
Czerń i bel.
Starość i młodość.
Życie i śmierć.
Puste nazwy.
Człowiek i zwierzę.
Wróg i przyjaciel.
Prawda i kłamstwo.
Wróg i przyjaciel.
Puste nazwy.
Cnota i występek.
Męstwo i tchórzostwo.
Piękno i brzydota.
Ciemność i światło.
Puste nazwy.
Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok, mowę i słuch
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności.

#

prawda oparta na proroctwie
dowody stają się nieistotne
odrzucenie rozumu
akceptacja sprzeczności
otwarta wrogość wobec sprawdzalnej rzeczywistości
słowa zabijają
bolą
ranią
niszczą
krzywdzą
nie czują
rujnują
język nienawiści
język półprawdy
język grozy
język pogardy
#zdrajca
#lewak
#żyd
#pedał
Etykiety, nalepki, epitety, tagi, szuflady, metki, przegródki, zakładki
#komunista
#katofaszysta
#feminazistka
#terrorysta
Święte Oburzenie dzielone po równo
Na obie Strony wypala się na próżno

JUSTICE / TRIBAL DREAMS

JUSTICE
When there’s nothing to left
When it’s done, and gone
Be patient my sister, wait
Justice will come someday
Justice will come
When there’s nothing to left
When it’s done, and gone
Be patient my brother, wait
Justice will come someday
Justice will come…

TRIBAL DREAMS
Indian roamed far from home with squaw and baby on his own.
A tribal man so full with pride left alone and cast aside.
White man came from far afield to this land to increase his yield.
And then the cowboy made his stand and took away the treasured land.
He had to hide till he learned to kill and white man’s arms he had to steal.
The tribal man with dreams so good. Left behind. Misunderstood.
Indian turned to his son.
Your life my child has just begun.
This tribal dream we all must learn
for without our dream your tribe will burn.

Wolne tłumaczenie:

Kiedy już nic nie zostało
Kiedy zostało zrobione
I przeminęło
Bądź cierpliwa siostro
Czekaj
Po prostu czekaj
Sprawiedliwość nadejdzie…

Indianin wędrował z dala od domu z kobietą i dzieckiem, na własną rękę.
Człowiek z plemienia, tak pełen dumy pozostawiony sam sobie i odrzucony.
Biały człowiek przybył z daleka do tej ziemi, aby zwiększyć swój zysk.
A potem kowboj stanął i zabrał cenną ziemię.
Musiał się ukrywać, dopóki nie nauczył się zabijać i kraść.
Człowiek z plemienia o tak dobrych snach. Pozostawiony sobie. Niezrozumiany.
Indianin zwrócił się do syna.
Twoje życie moje dziecko właśnie się zaczęło.
Ten plemienny sen, wszyscy musimy zrozumieć,
bo bez naszego snu nasze plemię spłonie.

BUTELKI I KAMIENIE

wiedzieć
i nie mówić
tak się zapomina
lecz słowa bez działania
nie maja znaczenia
gdy nic nie jest prawda
wszystko jest spektaklem
co nie jest na ulicy
nie dzieje się naprawdę
gdy wszystko już oddam
niczego nie posiadam
i niczego nie żądam
czy jeszcze wtedy jestem?
czy już nie ma mnie?
co po mnie pozostanie?
podniesiona brew?
przeklęty mój los
nie umiem zapominać
nie myśleć
nie widzieć
karku nie umiem zginać
nie klękam
gdy widzę co się dzieje
biorę w dłonie butelki i kamienie
więc weź mnie za rękę
i chodźmy na ulicę
niepokorni i wolni
za prawdę
uczciwość
furia i gniew
za zdeptane marzenia
za kłamliwe hasła
i puste slogany
niespełnione obietnice
jak zęby powybijane
za propagandę
mózgu pranie
weźmy w dłonie butelki i kamienie

RĘKA W GÓRZE

ręka w górze
raz i dwa
tak spada kolejna łza
płaczu w nocy nikt nie słyszy
bicie serca cisza w ciszy
za zasłoną gładkich słów
łyka rozpacz, żal i wstyd
ręka w górze raz i dwa
tak spada kolejna łza
przecież sama tego chciałaś
zaciśnięte w krzyku usta
pustka w sercu
w oczach pustka
równym rytmem ku krawędzi
bez woli, bez wiary, bez nadziei
Zagubiona, porzucona, sama z sobą zniewolona
Marzeniami, nadziejami, ambicjami, oczekiwaniami.
On ocenia sędzia kat
Ręka w górze
Raz i dwa

MOJE MIASTO

moje miasto
wychodzi z ukrycia
moje miasto niby budzi się do życia
odkrywam na nowo ulice i ludzi
szum świętych drzew
coraz mniej miejsca dla ludzi
sklepowe witryny nie dla ludzi
budzi się gniew
szum ściętych drzew
kolejny punkt handlowo – usługowy
chęć posiadania
nie ma działania
lubię to
wszystko to lubię
tym samym palcem w kieszeniach dłubię
nic nie rozumiem tylko się gubię
nic nie rozumiem
Rzeczy wielu
Drogi przyjacielu
Kolejnego hotelu
W dziewiczym raju
Na skraju lasu
Lub tylko na skraju
Bo lasu już nie ma.

IDĄ LEGIONY

Idą legiony
Łopoczą sztandary
Ida legiony w imieniu wiary
Już dom się pali
I dom się wali
Padają i wstają
dom się wali
dom się pali
wszystko się wali
A dzieci i matki stoją i się boją
Pod okiem karabinów smutek kroją
Tobołki nadziei zgarbione ze strachu
Puste oczy okien wypalone w dachu
To wszystko już było
Historia się powtarza
Złożeni w ofierze na religii ołtarzach.
Te wszystkie drogi
Ludźmi wypełnione
Te smutne oczy blasku pozbawione
Spragnieni nadziei. Stłoczeni w szeregu.
Wyrwani z korzeniami wypatrują brzegu.
To wszystko już było.
Ludzie bez jutra. Dusze niczyje.
Łodzie na wodzie.
Zziębnięte ręce. Zamarłe serce.
Płyną okręty w czarne odmęty.
To wszystko już było.

WSZYSCY

Wszyscy jesteśmy tacy sami
Jemy
Śpimy
Kochamy
Umieramy
Czy to ważne kto obok śpi?
Czy to ważne, kto za rękę trzyma cię?
Nie igrzysk
Nie chleba
Wolności mi trzeba
Do wiary
Do sumienia
Do spokoju
Do cierpienia
Prawa do życia tak jak chcę
Do krzyku
Do buntu
Do wolności
Do nie

OPÓR

Gdybym była grzeczną dziewczynką
Nie byłoby mnie tutaj.
Gdybym robiła wszystko, co mi kazali
Nic bym nie zrobiła.
Gdybym mówiła, co chcą usłyszeć
Nic bym nie powiedziała.
Gdybym pozwoliła sobie postawić but na karku,
Gdzie bym była?
Nie tutaj.
Moment zwrotny
Chwila
Podejmuję wyzwanie
Przyjmuję odpowiedzialność
Otwieram czas zamknięty w dziś.
Stawiam opór.
Gdybym była rozsądna i cicha
Gdzie byłabym dzisiaj?
Gdybym nie wykrzyczała światu w twarz
Kim byłabym dzisiaj?
Gdybym nie zeszła z utartych szlaków
Dokąd bym doszła?
Stawiam opór.

Z PIEŚNIĄ NA USTACH

Z pieśnią na ustach
Na piersi ze znakiem
Niech trwoży się ten
Co myśli inaczej
Niech nas pokocha
Raczej, nie inaczej
Kto nie jest z nami, ten nie jest prawdziwym Polakiem
Z pieśnią na ustach
Na piersi ze znakiem
Z modlitwą o wojnę
Co pokój uczyni
Zdepczemy odmieńców
W szeregu ustawimy
Żelazem wypalimy
I myśleć jednakowo was wszystkich nauczymy
Będziemy tacy sami
Będziemy czyści
Mili
Będziemy jednakowi
Będziemy estetyczni
Tacy sami
I homogeniczni

RAMIĘ W RAMIĘ

Ramie w ramie
Ku duchowej odmianie
Bratem, nie katem
Bądź mi dziś
Przeciw światu
Przeciw nienawiści
Bratem nie sędzią.
Chłodu uczuć,
Twardego spojrzenia
Samotnych myśli
Nie potrzeba mi
Kto jest ofiarą?
Kto cierpi bardziej?
Cóż za różnica?
Boli tak samo.
Wyruszam w drogę
Ku duchowej odmianie
Samotnie pójdę jeśli tak musi być
Przeciw nienawiści wbrew schematom
Zacisnę pięści.
Skąd tyle złości w twojej miłości?
Skąd tyle gniewu skąd ten strach?
Tak dużo jadu i zaciętości
Skąd tyle złości?
Skąd ten strach?